wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 2

 "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności."
-Rose otwórz oczy. Jesteśmy na miejscu.-Powiedział Nathan.
Powolnym ruchem podniosłam powieki. Ten moment na pewno zapamiętam do końca życia. Stałam na ścieżce prowadzącej do ogromnego zamku gdzie na wieży powiewała flaga ze znakiem czarnej korony. Po lewej stronie zauważyłam dwie sporych rozmiarów fontanny. Jedna była wypełniona wodą a drugą lawą . Po prawej rozciągał się ogromnych rozmiarów ogród pełen drzew z kolorowymi liśćmi. Pomiędzy drzewami była wydeptana ścieżka a po obu jej stronach stały ławki . Zaobserwowałam również,że cała osiadłość jest ogrodzona wysokim murem a jedynym wyjściem była brama znajdująca się za moimi plecami. 
-Hej, idziesz czy będziesz tak tu cały dzień stała?- zakpił sobie chłopak. 
-Idę. A mogę zadać Ci teraz kilka pytań?
-Myślę, że kilka tak, ale nie obiecuję że na wszystkie odpowiem.
-Co to za miejsce?
-Królestwo Arkadii oraz Szkoła kształcąca młodych dragonów i nefili.
-Królestwo? To znaczy, że macie króla? 
-Królestwo owszem, jednak król nie żyje od ponad 15 lat.
-A powinnam wiedzieć co to są nefile i dragoni? 
-Hm.. owszem. Ja jestem nefilem. Nefil zazwyczaj jest brunetem i chroni rodzinę królewską. Niektórzy nefile posiadają magiczne zdolności takie jak teleportacja, przewidywanie przyszłości czy czytanie w myślach. Nikt nie wie jakie zdolności jeszcze istnieją. W naszej szkole są własnie te trzy i ja posiadam moc teleportacji. Dragoni są wojownikami, walczą w obronie kraju i mają blond włosy. Oni z zasady nie mają magicznych zdolności jednak zdarzają się wyjątki.
-Ok.Chyba rozumiem. Powiedziałeś, że nie macie króla, więc kto teraz zasiada na tronie?
- To jest jedno z pytań na które nie mogę ci odpowiedzieć.
-Okeej. A teraz najważniejsze. Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?
-O tym dowiesz się zaraz.
I w tym dokładnie momencie dotarliśmy pod drzwi pałacu. Nat otworzył je i weszliśmy do holu. Było to prostokątne pomieszczenie. Jednak nic w nim się nie znajdowało. Po drugiej stronie moim oczom ukazała się wysoka, szczupła piękność. Chyba mam zwidy. Przecież  nie ma żadnego przejścia a ona jakby nigdy nic pojawiła się tam.. Niektórzy moi znajomi skomentowali by to pewnie słowami "ale Harry Potter". Ja jednak wiedziałam, że to nie czas na żarty. Powolnym krokiem podeszła do nas i kazała Nathanowi zanieść moje rzeczy do pokoju. A na mnie spojrzała z wyższością i prychnęła jak rozjuszona kotka. 
-Nazywam się Sophie. A teraz bez zbędnych pytań chodź za mną.
Jezu .. za kogo ona się uważa? Zachowuje się jakby to wszystko było jej.Od razu mogę powiedzieć, że jej nie lubię.Na końcu holu były schody po prawej i lewej stronie. Bardzo podobał mi się pomysł aby hol wyglądał jak pojedyncze pomieszczenie a jednak skrywał takie tajemnicze przejścia. Poszłyśmy schodami w prawo. Nie powiem przydałaby się winda, bo kto normalny chodzi po schodach więcej niż 2 minuty. Jednak po pewnej chwili moim oczom ukazała się okrągła sala. Była przepiękna. Sufit był zbudowany z samych szyb.Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się że to sala tronowa. Na przeciwko pod samą ścianą stały dwa mosiężne trony. Obok jednego stała kobieta o białych włosach. Nie była jakąś wielką pięknością jak Sophie ale miała w sobie to coś.
-Witaj Rosalie w skromnych progach Arkadii. Nazywam się Helena i jestem dyrektorką szkoły. Razem z Sophie podejmujemy decyzje za król, którego niestety nie mamy. Jak zapewne wiesz nie jesteś tu bez powodu. Domyślasz się dlaczego zostałaś przetransportowana do naszej szkoły?
-Myślę, że może to być związane z moim znakiem na szyi. Widziałam go na fladze. Czy to wasz herb?
-Nie do końca. Czarna korona oznacza błękitnokrwistość. A teraz słuchaj mnie uważnie. Posiadasz to znamię ponieważ jesteś córką króla Harolda i królowej  Victorii Winslet. Jesteś również prawowitą i jedyną dziedziczką tronu. Jednak daję Ci wybór. Możesz zostać królową bądź zostaniesz zwykłym nefilem. Czas na podjęcie decyzji masz do południa. A teraz Sophie zaprowadzi Cię do twojej komnaty.
Nastała głucha cisza. Ha.. ha.. że ja mam być królowa. Zabawne. Jednak pamiętnik był prawdziwy i należał do mojej matki. Spojrzałam na Sophie. Czy ona nie ma jakiegoś przezwiska czy zdrobnienia? Wiem. Będę ja nazywała So. Może jej się to nie spodoba ale to już nie mój problem. So pokazała palcem na wyjście i ruszyła a ja posłusznie za nią. Zeszłyśmy schodami do holu i wyszłyśmy na zewnątrz. Po oby stronach głównych wrót znajdowały się mniejsze. Nie śledziłam dalszej drogi. Byłam zbyt zmęczona w końcu była druga w nocy. 
-.-.-.-.-
-Mamo, jeszcze 5 minut.
Przekręciłam się na drugi bok i wtedy przypomniałam sobie, że jestem w Arkadii a nie w domu na Manhattanie. Kto by pomyślał, że całe życie może wywrócić się o 180% w zaledwie kilka godzin. Co ja mam teraz robić? Zostać  królową? O.. nie, ja po prostu się do tego nie nadaję.  Nie mogę teraz o tym myśleć. Pójdę na spacer i wtedy podejmę decyzję. 
Po porannej toalecie zaczęłam szukać swojej walizki jednak nigdzie jej nie było. Były jednak trzecie drzwi. Otworzyłam je i znalazłam zgubę. Były tam wszystkie moje rzeczy tylko z tą różnicą że wisiały na wieszakach. Kosmetyczkę znalazłam na stoliku przed wielkim lustrze. Był również telefon, ale byłam pewna że tu nie będzie działał. I stanęłam oko w oko z moim porannym koszmarem. W co się powinnam ubrać. Ciekawe jaka jest dziś pogoda. Tu znalazłam kolejny problem. W tym pomieszczeniu nie ma okna. Zaczęłam szukać po pokoju. Nareszcie, znalazłam olbrzymią kotarę. Odsłoniłam ją i ujrzałam przepiękny widok. Oprócz okna miała również taras. Wyszłam na zewnątrz. Pogoda była bardzo ładna. Słońce przyjemnie świeciło lecz dziwne było to że mimo dodatniej temperatury wszystko dookoła było pokryte cienką warstwą śniegu. Teraz już wiedziałam w co się ubrać. Spostrzegłam również, że w garderobie znajdują się wszystkie moje ubrania łącznie z butami i biżuterią. 
111_d9dc22af08ef5ab18b853ff89d33217801498bbc
Wychodząc z pokoju zabrałam pamiętnik mojej mamy. Miałam nadzieję, że tam znajdę podpowiedź. Z łatwością wyszłam z zamku i powędrowałam w stronę parku. Czytając historię mojej mamy odkryłam, że miałam siostrę. Ale Helena powiedziała że jestem jedyną dziedziczką. Dalej było opisane dlaczego. Nie była ona błękitnokrwista. Jednak nie było ani słowa o tym jak wyglądała a nawet jak się nazywała. Można by pomyśleć, że królowa jej nie chciała. Smutne.. jak można nie przyznawać się do własnego dziecka. Przeglądając pamiętnik usłyszałam szelest liści za sobą. Natychmiast wstałam i zaczęłam się rozglądać. Jednak nikogo nie widziałam. Szelest nie ustawał. Było wyraźnie słychać czyjeś kroki. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się,że zmierza w moim kierunku dragona . Rozpoznałam ją po blond włosach. Dziewczyna usiadła obok mnie na ławce i zaczęła rozmowę.
-Hej, nazywam się Amy.
-Cześć jestem Rosalie ale mów mi Ro lub Rose.
-Bardzo ładne imię. Podobno tak ma na imię nasza księżniczka.
-Widzę, że wieści szybko się tutaj rozchodzą.
-Tak. Ale jesteś tu nowa prawda?
-Niestety i mam przed sobą bardzo trudną decyzję.
-Dlaczego niestety? Sądzę, że zostaniesz pierwszą w naszej szkole nefilką. I na pewno będziesz świetna.
-Tu nie chodzi o zostanie nefilem czy dragonem, tylko o coś więcej. - Sama nie wiem dlaczego, ale ta dziewczyna wydała mi się taka znajoma i podobna do mnie. Postanowiłam jej zaufać.- Jestem córką króla i królowej. Posiadam znamię Czarnej Korony. Helena dała mi wybór, albo zostanę królową albo zwykłą nefilką. Z jednej strony jestem jedyną dziedziczką tronu a z drugiej strony boję się że jak będę królową to nie dam rady. Poddani zawiodą się na mnie a ja nie chcę ich krzywdzić. To jest mój problem.
-Myślę, że powinnaś zostać królową. Spójrz na to z innej strony. Podwładni będą Ci wdzięczni za to, że zgodziłaś się przyjąć koronę. Na dłuższą metę nie da się żyć bez władcy i jego właściwych wyborów.
-Ale skąd pewność, że moje wybory będą słuszne?
-Pamiętaj jesteś księżniczką, wiec masz to we krwi.
-Dzięki za słowa otuchy.
-Widzę że masz pamiętniki swojej mamy.
-Tak. Ale tutaj się coś nie zgadza. Helena mówi, że jestem jedyną dziedziczką. A tutaj pisze, że królowa urodziła dwie córki można powiedzieć, że były bliźniaczkami tylko jedna urodziła się tydzień wcześniej. Dziewczynka niestety nie miała znaku Czarnej Korony i dlatego rodzice się do niej nie  przyznali. Jednak nie rozumiem dlaczego Helena może rządzić w tym kraju a moja siostra nie.
-A jest tu napisane, czy pierwsza dziewczyna przeżyła?
-Ale o co ci chodzi. Niby dlaczego miałaby zginąć?
-Chodzi o to, że twoi rodzice zostali zamordowani ponad 15 lat temu. Dziwię się, że nie zostałaś wychowana w pałacu tylko u śmiertelników. Każdy kto urodzi się w naszym królestwie jest pod opieką dragonów. Oznacza to również, że jeśli twoja sistra żyje to znajduje się tutaj, w tym miejscu.
-Jezu.. Jeżeli istnieje chociaż odrobina nadziei, że mam siostrę i ona jest tu, to odnajdę ją i przekażę jej połowę swojej władzy. Postanawiam zostać królową Arkadii.
-Gratuluję. Postąpiłaś słusznie. Mam nadzieję, że odnajdziesz siostrę.
-Dziękuję za rozmowę. Spotkamy się jeszcze?
-Na pewno. Do zobaczenia. 
I odeszła. Rozmawiając z nią czułam że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń. Chciałam już wrócić do zamku jednak intuicja podpowiadała mi abym otworzyła pamiętnik na ostatniej zapisanej stronie. Było tam słowa: "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności."
Po przeczytaniu tego zdania byłam pewna, że postępuję słusznie. A pierwszym rozkazem jaki wydam to będzie odszukanie mojej siostry. Nie pozwolę by została skrzywdzona tylko dlatego że nie jest błękitnej krwi. Pewnym siebie krokiem ruszyłam w stronę zamku i udałam się do sali tronowej. Idąc tam byłam pewna, że kogoś tam zastanę. Sala okazała się pustkowiem. I gdzie ja mam teraz iść.Zaszłam ponownie do holu, tym razem jednak poszłam schodami w lewo. Okazały się one dłuższe. Po drodze nie spotkałam nikogo. Wydawało mi się to dziwne. Dochodzi południe a wszyscy siedzą w swoich pokojach? Nieprawdopodobne, oni są jacyś dziwni. Wreszcie usłyszałam czyjąś rozmowę. Wiem, że podsłuchiwanie oznacza brak manier, jednak nie mogłam oprzeć się pokusie. Podeszłam bliżej i nadstawiłam uszy.
-...wiem, że ją tu przetrzymujecie. Będzie lepiej dla wszystkich jak oddacie mi ją.
-Ona jest jedyną dziedziczką tronu. 
-Umiem rozróżnić kiedy ktoś kłamię, więc nie wmawiaj mi, że chcesz aby ona została królową.
-Dokonała wyboru.
-Koronacji jeszcze nie było. Przez ten czas jeszcze wiele może się zdarzyć. 
-Masz konkretny plan? 
-Bardzo prosty. Wystarczy, że wystawisz mi ją, a korona będzie twoja. 
-Ale mam nadzieję, że chcesz ją tylko dlatego że jest błękitno-krwista.
-Oczywiście, tylko ty się liczysz... 
Nie wierzę. Po prostu to nie może być prawdą. Spisek przeciwko mnie?! Jak ona śmie. Sama nie wiem dlaczego ale nie wytrzymałam i weszłam do sali. Stanęłam w wejściu i spojrzałam na nich z pogardą. Oni tylko na to zasługują.
-Jak miło Cię znów widzieć So. Mam dla Ciebie niespodziankę. Postanowiłam za wszelką cenę zostać królową. I uprzedzam nikt mi w tym nie przeszkodzi.
Spojrzałam na mężczyznę  i zamarłam. To on był w moim domu w chwili teleportacji. Jego oczy takie piękne a zarazem pełne chłodu i ..puste. Podniósł ręce i zaczął bić brawo. 
-No, no, no.. Rose niezła z Ciebie sztuka. Powiadasz, że za wszelką cenę obejmiesz tron?
-Pff.. Oczywiście. So, proszę wyjdź. Muszę zamienić z twoim towarzyszem kilka słów.
-Ale.. niem..
-Żadnego ale.. wyjdź proszę.
I Sophie pośpiesznym krokiem opuściła salę. 
-Kim jesteś?
-Przepraszam nie przedstawiłam się. Jestem Damon król Erny. I właśnie wyznaczyłem sobie nowy cel którym jesteś ty.
-Nie powiem wyznaczyłeś sobie trudny cel. Król Erny. Też mi coś. Mam do Ciebie jeszcze tylko jedno pytanie. Co robiłeś w moim domu podczas sylwestra?- Podszedł do mnie i zaczął szeptać mi do ucha.
-Mój wróg ma 175 cm wzrostu, brązowe włosy i niebieskie oczy z domieszką błękitu, a przeciwnika trzeba zniszczyć. Jednak kiedy wróg jest piękny, uparty i podejmuje słuszne decyzje, staje się celem. Ty jesteś moim celem Rosalii... księżniczko Rosalii.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 1

Jedyne czego żałuję w życiu, to tego, że nie jestem kimś innym.
 -Rose.. obudź się jest Wigilia.. Chodź pomożesz przystroić mi drzewko świąteczne.- Niezwykle urocza kobieta próbowała obudzić swoją córkę - Eh.. Za 15 minut będzie śniadanie, przyjdź proszę.- Powiedziała matka i opuściła pokój nastolatki.
Dziewczyna po chwili otworzyła oczy. Nie wyglądała na szczęśliwą. To już jej piętnaste święta, a ona nadal nie poznała swoich biologicznych rodziców. Niby bardzo kochała osoby, które ją wychowały, jednak od paru miesięcy coraz bardziej brakowało jej prawdziwej rodziny.
Rosalie wstała i zaczęła się przygotowywać do śniadania. Otworzyła szafę i na dnie ujrzała czarne pudełko. No tak, już za tydzień jej 16 urodziny i Sylwester. Pierwszy raz urodziny obchodziła bez hucznej imprezy. Zresztą co to za urodziny w sylwestra, gdy reszt chodzi pijana i myśli tylko o jednym? Dlatego tym razem, urodziny jej odbędą się w domu. Zaprosiła tylko swoje dwie najlepsze przyjaciółki. Miała już zejść na dół, kiedy przechodząc obok lustra dostrzegła z lewej strony szyi małą czarną kropkę. Chwilę się nad tym zastanawiała, lecz potem tylko wzruszyła ramionami i zbiegła na śniadanie.
-.-.-.-.-
W tym samym czasie w szkole kształcącej młodych dragonów i nefili. Pewna dziewczyna miała wizję. Dragonka zobaczyła z lewej strony szyi koronę. Koronę, która oznaczą, że osoba która ma takie znamię jest prawowitym dziedzicem tronu. Czy to oznacza że Arkadia po tylu latach w końcu będzie miała prawowitego władcę? Niebieskooka od razu pośpieszyła z tą wiadomością do Heleny. Miała nadzieję, że chociaż ona wie kto jest dziedzicem tronu.
-Pani dyrektor, czy pani wie kto jest prawowitym władcą?-Spytała blond włosa.
-Przykro mi, ale nic mi nie wiadomo. Przecież to niemożliwe. Rodzina królewska nie istnieje od niecałych 16 lat.-Rozmyślała dyrektorka.
 -Ale moje wizje sprawdzają się zawsze w 100%.- Rzekła dziewczyna
-I to jest teraz naszym największym problemem. Jeżeli jest osoba, która posiada te znamię to oznacza, że jest błękitnej krwi. Matko kochana, jeżeli władca Erny dowie się, że jest wśród nas błękitna krew rozpocznie się straszliwa woja. Trzeba natychmiast odnaleźć dziedzica.Straże.!
-.-.-.-.-
 W mieszkaniu na Manhattanie siedziała dziewczyna. Nie byle jaka, dla niektórych chodzący ideał. Niezaprzeczalnie jest piękna i inteligenta, a to podobno zabójcze połączenie. Siedziała z książką w ręku i rozmyślała o minionych świętach i zbliżających się urodzinach. Nie pragnęła żadnych prezentów, bo po co jeżeli już wszystko ma: markowe ubrania, drogie gadżety, urodę, pieniądze i kochającą rodzinę. Jednak głęboko w sercu pragnęła mieć, kogoś bliższego. Siostrę lub chłopaka. Niestety niektóre marzenia nigdy się nie spełniają.Z tych rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Powili wstała z  fotela i pomaszerowała otworzyć drzwi.
-Dzień dobry. Rodzice twoi zapłacili nam byśmy udekorowali dom na twoje 16 urodziny. Oj.. właśnie wszystkiego najlepszego. No to co gdzie mamy zacząć?- Zapytał jeden z dekoratorów.
-Witam. Dziękuję za życzenia. Myślę, że najlepiej będzie jak zaczniecie od salonu a potem przystroicie lekko kuchnie i pokój gościnny. Nie przewiduję potrzeby dekorowania piętra. Proszę wejdźcie.- Powiedziała dziewczyna i wpuściła ekipę do środka a sama udała się do swojego pokoju.
Zamiast iść do pokoju poszła do własnej sali pamięci. Sali pamięci ponieważ, przechowywała tam wszystkie pamiątki, zdjęcia,  i inne rzeczy, które jej o czymś przypominały. Dawno nie była w tym pokoju. Przebywając w pomieszczeniu, można by pomyśleć że jest się w muzeum. Ściana na przeciwko drzwi jest w w całości zastawiona regałem z książkami i pamiątkami reszta ścian była pokryta przeróżnymi obrazami i zdjęciami. pośrodku pokoju stał mały stolik i dwa fotele. Rose podeszła do regału i opuszkami palców dotykała grzbietów książek. Swój wzrok zatrzymała na książce, gdzie okładka była biała i na środku znajdowała się czarna korona..

Nigdy wcześniej nie widziała tej książki a myślała, ze przeczytała już wszystkie, które się tu znajdują. Powolnym ruchem otworzyła książkę i w jednej chwili zamarła. Na pierwszej stronie było jej zdjęcie z dwojgiem ludzi. Bardzo dokładnie oglądała obrazek i dostrzegła podobieństwo między nią a tymi osobami. Zerknęła na następną stronę. i tam wykaligrafowany był napis: Pamiętnik Victorii Winslet od czasu urodzenia  drugiej córki.  Dziewczyna nie mogła sobie przypomnieć tego nazwiska, ale już gdzieś je słyszała. I skąd to się w ogóle to tu wzięło? Rosalie postanowiła przeczytać ten pamiętnik. Przecież również dobrze może być to tylko zwykła książka. Z każdym przeczytanym zdaniem nie wierzyła własnym oczom. Byli tam opisani dragoni i nefile na dodatek w jakiejś magicznej szkole. Sama Victoria była żoną króla, ostatniego posiadacza znamienia z czarną koroną, który równie był błękitnej krwi. Gdy doszła do dnia kiedy królowa miała urodzić drugą córkę usłyszała jak ktoś woła ją z dołu. Odłożyła książkę na stoli i poszła na dół.
-Właśnie skończyliśmy. Czy odpowiadają ci dekoracje?-Spytał jeden z pracowników.
-Hmm..- Rose rozejrzała się dookoła.- Tak jest świetnie. Dziękuję wam bardzo.-Podziękowała dziewczyna.
-Miłej zabawy życzymy i dowidzenia.- Po tych słowach dekoratorzy wyszli.
- Buum, buum- Zegar wybił godzinę 19.00.
-Oh.. już czas się przygotować.- Powiedziała sama do siebie dziewczyna i pobiegła do swojego pokoju.
Po gorącej kąpieli dziewczyna założyła na siebie bardzo elegancką a zarazem sexowną sukeinkę.
Stanęła przed lustrem i musiała sama przyznać, że dawno nie wyglądała tak pięknie a zarazem pociągająco. Spojrzała na odbicie szyi i nie mogła uwierzyć własnym oczom miała tam czarną koronę.
-Boże jakim cudem to się stało, nigdy nie zrobiłam sobie tatuaża, a ty nagle korona na mojej szyi? Hm.. ciekawe już widziałam gdzieś tą koronę tylko nie pamiętam gdzie. Może w jakiejś książce albo w internecie.-Rozmyślała Rose.
Niestety przerwał jej kolejny dzwonek do drzwi. No tak to pewnie jej przyjaciółki przyszły na imprezę. Zaszła powoli na dół i otworzyła im drzwi. 
-Siemka Rose. Jak się czujesz nasz gorąca szesnastko.?-Zapytała Taylor.
-Cześć dziewczyny, dzięki że przyszłyście. Będzie super.- Odpowiedziała jubilatka.- Chodźcie i czujcie się jak i siebie.
-Nie ma sprawy.-Rzekła Alice 
-Wiesz Rose.. niestety będziemy u ciebie tylko do 23.00 bo obiecałyśmy chłopakom, że północy będziemy razem i wspólnie rozpoczniemy nowy rok. Nie gniewasz się?-Spytała niepewnie Taylor.
-Spokojnie. Oczywiście, że nie będę chowała do was za to urazy. Dziękuję, że w ogóle przyszłyście.  
-Oh.. nie ma za co. Zawsze miło jest spędzić trochę czasu w twoim towarzystwie.-Mówiła Taylor rzucając się na kanapę.
Rose była szczerze trochę zawiedziona, że resztę wieczory spędzi sama. Ale co poradzisz, każdy ma własne życie.
-Ej.. ty sexy chodź tu po prezenty.. -z przemyśleń wyrwały ją przyjaciółki.
Od razu pobiegła i otworzyła prezenty. Pierwszy był od Alice. Dostała wisiorek z własnym imieniem. W drugim była książka. Bardzo się ucieszyła z tych prezentów. Podziękowała koleżankom i zaczęły imprezę.
-.-.-.-.-
No i zostałam sama w tym wielkim domu. Jejku co ja mam tu robić? Wzięłam prezentu zaniosłam do pokoju  i poszłam dokończyć czytanie pamiętnika. Bardzo mnie to zaintrygowało. Wszystko co tam przeczytałam było takie znajome z zarazem obce. Usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam czytać. Historia Victorii była bardzo interesująca. Pierwszą córkę nazwała Amy. Niestety nie odziedziczyła po rodzicach 'błękitnej krwi' wiec królowa postanowiła urodzić drugie dziecko. Wykryto u niej magiczne zdolności i znamię Czarnej Korony co oznaczało błękitnokrwistość. Nazwano ją... Rosalie. O Matko. To niemożliwe. Pobiegłam do salonu i stanęłam przed lutrem. Na szyi miałam taką samą koronę jak na okładce. Nie to nie może być prawda, zwykły zbieg okoliczności. Byłam strasznie zdezorientowana. Nogi się przede mną ugięły gdy zegar wybił północ i dzwonek do drzwi po prostu oszalał. Dzwonił nieustanie. Myślałam tylko o tym by to się skończyło. Błagałam samą siebie w myślach. I nagle wszystko ucichło. Ale było aż za chicho. Słyszałam własne oszalałe serce. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego bruneta o miłych rysach twarzy. Patrząc na niego nie czułam strach ale normalnie pewnie bym zemdlała. 
-Witaj Rosalie. Muszę cię z stąd zabrać, nie jesteś już bezpieczna w tym miejscu. Zabierz najpotrzebniejsze rzeczy  i idziemy.- Rozkazał jej chłopak.
Nie wiedziałam co robię ale posłuchała się jego. Nie było to normalne. W ogóle skąd on tu się wziął? Jednak rozsądek mówił mim, że mogę mu zaufać. Wzięłam walizkę i wrzuciłam do niej kosmetyczkę telefon i prawię całą szafę ubrań. Zeszłam z nią na dół i zaczęłam rozmowę z chłopakiem.
-Jak się nazywasz i dlaczego tu jesteś?
-Nathan ale mów mi Nat. Muszę Cię chronić i przetransportować w bezpieczne miejsce.
-Czyli gdzie?
-Nie mogę tego powiedzieć. Dowiesz się na miejscu. Możemy już ruszać?
-Tak, ale co z rodzicami i przyjaciółmi?
-Wszystko jest już załatwione.Idziemy?
-OK.
Nat wziął ode mnie walizkę i wyciągnął rękę w moją stronę. Już miałam mu ją podać gdy przypomniało mi się o pamiętniku, sięgnęłam po niego. Prostując się podałam rękę Nathanowi i przeżyłam szok. Trzy metry na przeciwko mnie pojawił się mężczyzna. Straszny jednak nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jego oczy były po prostu piękne. Puścił mi perskie oko a ja poczułam straszny ucisk i brak tlenu. Byłam bliska zemdlenia gdy moje nogi wyczuły ziemię. 
-.-.-.-.-


Z góry przepraszam za błędy i może nielogiczne zdania. Mam nadzieję, że ta notka zachęci was do czytania mojego bloga.   

P.S. Będę czasem pisała w pierwszej a czasem w trzeciej osobie. 
                     




Bohaterowie

Rosalie  
Piękna, inteligentna, odważna, troskliwa, sprawiedliwa. Dla niektórych chodzący ideał.Nastolatka, której życie obraca się o 180 stopni w dniu jej szesnastych urodzin. Czy Rose zdoła pokonać wszystkie postawione jej wyzwania? Czy pozna smak miłości?






Amy
Szczera, uczciwa, pomocna, miła, koleżeńska. Dziewczyna, która przed laty straciła całą rodzinę. Wychowana przez służące w swojej szkole. Szkole, dzięki, której doznała prawdziwe szczęście i spokój  Ale jak długo będzie panował spokój? Może, jednak nie straciła całej rodziny.Czyżby koś... przeżył?
Lily 
Wojowniczka. Tak, ona na pewno potrafi pokazać pazurki. Jej ukochanym jest Nathan. Od urodzenia wiedziała o swoim przeznaczeniu. Więc,czy to oznacza że zna przyszłość? Niewykluczone. Jednak jest coś czego nigdy nie mogła zobaczyć. Co to mogło być..?






Sophie
Egoistyczna, kłamliwa, arogancka piękność. Od czasu, gdy została obdarzona szczególną zdolnością stała się okrutna dla wszystkich. Ale czy na pewno? Celem za który mogła by zabić jest przystojny brunet i korona. Nie będzie to takie proste. Dlaczego.?




Damon
On z pewnością nie należy do grzecznych chłopców. Potrafi być okrutny i bezduszny. Po śmierci ojca zajął miejsce na tronie. Należy do ciemnej strony. Dzięki mocy jaką posiada chce zniszczyć dobro a w szczególności osobę 'błękitniej krwi'. Czy to mu się uda..? A może pozna nieznane dotąd uczucie?






Nathan 
Nefil. Obrońca rodziny królewskiej. Od pierwszego wejrzenia zakochany w Lily. Dostaję wiadomość, że błękitna krew jest zagrożona.
Czy zdoła pokonać niebezpieczeństwo? Czy będzie potrzebował wsparcia, a nawet armii? A może wydarzy się coś co odmieni świat na zawsze..?


Alex
Cichy i nieśmiały. Tak, to Alex. Niespodziewanie zostaje drugim nefilem. Więc, czy to oznacza, że zbliżają się kłopoty? Czy te kłopoty będą zagrażać światu dobra.?

Helen
Dyrektorka szkoły. Ale jakiej szkoły? Zwykłej? Nie, szkole, która ma ocalić świat przed zagładą. Helen uważa, że to ona powinna zasiąść na tronie. Kto jej w tym przeszkodzi? Czy znajdzie się prawowity dziedzic ..?