"Jeśli chcesz poznać człowieka, dowiedz się, jak traktuje swoich podwładnych, a nie równych sobie."Stałam sama po środku wielkiej sali. W mojej głowie nadal brzmiały słowa: 'Przeciwnika trzeba zniszczyć. Ty jesteś moim celem Rosalii'. Pierwszy raz w życiu czułam tak ogromny strach. On nie żartował. Pewnie przy pierwszej okazji pokaże na co go stać. Nie wątpiłam w to. Z moich policzków spływały łzy bezradności i bezsilności. Najwidoczniej takie było moje przeznaczenie, którego nie da się zmienić. Tylko, że ja nie chcę umierać, nie teraz. W jednej chwili moje życie straciło sens. Nie miałam po co żyć. Nie miałam dla kogo żyć. Nawet wypłakać nie miałam się komu. Zaraz.. jest osoba z którą mogę spokojnie porozmawiać, tylko jak ją znaleźć. Odwiedzę park, może będę miała szczęście i ją tam zastanę. Jednak trudno jest mówić o szczęściu, gdy ktoś planuje twoją śmierć za plecami.
Byłam we wszystkich poznanych mi dotąd miejscach i nigdzie nikogo nie spotkałam. To miejsce mnie zaczyna przerażać. Fałszywi ludzie, oczywiście nie wszyscy. A poza tym brak jakichkolwiek osób. Jestem tu dwa dni a poznałam zaledwie 5 osób w tym dwie, które pragnęły by mojej śmierci. Opuszczając park przyszło mi na myśl jeszcze jedno miejsce, gdzie mogłabym się udać. Fontanny. Widziałam je kiedy tu przybyłam z Nathanem. Ciekawe gdzie on teraz jest? Podeszłam do fontanny z wodą, bo szczerze mówiąc bałam się tej z lawą. Wpatrywałam się w niezwykle krystaliczną wodę. Miałam niezwykłą chęć spróbować tej wody. Niestety ja już tak mam, że jeśli mam na coś ochotę to po prostu to dostaję. Bycie jedynaczką przez 16 lat ma swoje wady i zalety. Pochyliłam się nad wodą by wziąć kilka kropel na rękę i ich zasmakować. Wtedy poczułam że spadam. Mogłam to porównać do tego koszmaru kiedy lecisz w dół i już za chwilę masz spaść kiedy otwierasz oczy i uświadamiasz sobie, że to był tylko zły sen. Jednak teraz jest inaczej lecę w dół a po drodze mijam własne przeżycia. Kiedy umarł mój pies, rodzice się pokłócili, moje urodziny. Całe dotychczasowe życie dosłownie przeleciało mi przed oczami. I zobaczyłam moment pochylenia się nad wodą. W jednej chwili wszystko stanęło w miejscu a ja lewitowałam między ostatnimi przeżyciami. Co teraz jam mam się stąd wydostać? Pytałam samą siebie. Byłam bliska rozpaczy. W myślach prosiłam o pomoc. I wtedy to się stało. Przede mną pojawiła się dziewczyna w moim wieku i również miała znak Czarnej korony. Ona była jedyną osobą która teraz mogła mi pomóc.
-Witaj.. jestem Rosalie i potrzebuję twojej pomocy.
-Wiem kim jesteś. Trafiłaś tu ponieważ potrzebowałaś pomocy.
-Właśnie, wiesz jak mogę się stąd wydostać?
-Księżniczko Rosalie gdyby to był twój problem nie sprowadziłabym cie tutaj.
-Ty mnie tu ściągnęłaś? Kim ty jesteś?
-Jestem Cristina. Również byłam księżniczką, tak jak ty teraz. Jednak król Erny William był łowcą i zabił mnie. Ma teraz syna Damona jest bardziej niebezpieczny od swojego ojca. Jest łowcą jednak posiada dar który rozpoznaje czy ktoś kłamie. Ma obsesję na punkcie błękitno krwistych osób.
-Sugerujesz, że chce mnie zabić?
-Zaprzeczysz?
Niestety to było nie możliwe. Przecież kilka godzin temu jej to powiedział. Ze jest jego celem i musi zniszczyć swojego wroga.
-Czy istnieje sposób by temu zapobiec?
-Oczywiście ale to tylko i wyłącznie zależy od Ciebie.
Wielkie dzięki nie tego się spodziewała. Myślałam, że da mi jakąś podpowiedź. Na przykład jaki jest jego słaby punkty czy coś. A ty słyszę, że to zależy tylko ode mnie.
-A nie możesz mi powiedzieć jak go pokonać bo tak się składa, że on chce zabić mnie.
-Zastanów się czy na pewno chcesz go zabić.
-Pomyślmy.. Tak, bo jeśli go nie zniszczę to on zrobi to ze mną.
-Wszystko jeszcze może się zmienić.
-Wiem, ale ja się boję. Nie chcę umierać. Mam siostrę do odnalezienia, lud który potrzebuję królowej i wiele innych spraw, których dotychczas nie zrobiłam.
-Widzę po tobie, że jesteś sprawiedliwą, oddaną i odważna osobą dlatego wyjawię ci pewien sekret. Ta wodą jest moim dziełem. Sama ją stworzyłam, jednak nikt z niej nie skorzysta póki jego moc nie będzie równa mojej. Udaj się do Anabel ona cię wszystkiego nauczy. Jeżeli będziesz w stanie władać mocą wody otrzymasz ode mnie dar, który pomoże ci w dalszym życiu.
-Dziękuję, czy istnieje jeszcze jakiś sposób bym mogła Cie zobaczyć?
-Wystarczy że podejdziesz do fontanny i wypowiesz moje imię, wtedy się zjawię.
-Dobrze, czy teraz mogę wrócić?
-Oczywiście
I nagle znów to uczucie. Tym razem leciałam w górę, byłam taka wolna i szczęśliwa, bez żadnych zmartwień. Mogłabym tak latać w nieskończoność.
Ziemia. Moje nogi dotykały ziemia a ja stałam przy fontannie. Cristina miała rację. Nie chciałam nikogo zabić. Pragnęłam tylko by nie zabito. Pomóc mogła mi Anabel, tylko gdzie ja ją znajdę. Przecież tu dosłownie nikogo nie ma. Jejuu.. muszę ochłonąć. Tyle rzeczy się dzieję, że nie potrafię tego ogarnąć. Muszę wziąć gorący prysznic i poszukać Anabel.
-.-.-.-.-
Oszałamiająca. Tylko to słowo mogła określić ją w całości. Nie, jednak nie może.. Ona jest idealna pod każdym względem. Piękna, inteligenta, oddana, sprawiedliwa, trochę uparta, potrafi walczyć o to co jest dla niej ważne i o to co kocha. A najważniejsze nie kłamie. To mnie bardzo zdziwiło. Każda osoba którą znam kłamie. A ona wprost przeciwnie, potrafi powiedzieć najgorszą prawdę prosto w oczy. Błądziłem.. błądziłem między własnymi myślami. Nie mogą sobie pozwolić na chwilę chwilę słabości. Wyznaczyłem sobie cel i muszę go osiągnąć. Arkadia.. od tylu lat nie ma władcy i nadal nie jest zdobyta. Trzeba zacząć działać bo Jeżeli Rose zasiądzie na tronie będzie to o wiele trudniejsze. Oh.. Rose czy będę w stanie Cię zniszczyć.?
Wyszłam z komnaty i skierowałam się na zewnątrz. Wiedziałam, że po obu stronach wrót są mniejsze drzwi. Przejście po prawej prowadziło do komnat, dlatego skierowałam się na lewo. Z drżącą ręką popchnęłam wrota.
Widok zapierał dech w piersiach. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Była to ogromna przestrzeń. Rozciągały się na niej kawiarnie, biblioteki, pojedyncze budynki, pola do przeróżnych gier zespołowych. Natomiast w oddali widniał olbrzymi budynek. Przypuszczałam, że są to komnaty dragonów i nefili oraz sale do ćwiczeń. Właśnie tam zamierzałam szukać Anabel.
Ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Mijałam sporo osób. Ich reakcje na mój widok były jednakowe. Każdy patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami w których kryło się zaciekawienie. Oczywiście znalazło się kilka osób, które przedstawiły mi się a gdy powiedziałam jak się nazywam oddały mi pokłon. Schlebiało mi to jednak wolałabym żeby odnosili się do mnie jak do znajomej, przecież jestem ich rówieśniczką.
-.-.-.-.-
Prysznic od razu ukoił moje zmysły. Potrafiłam już racjonalnie myśleć i funkcjonować. Teraz tylko wystarczy odszukać Anabel. Nie będzie to takie proste. Rozmyślając nad tym zaczęłam się powoli ubierać.Wyszłam z komnaty i skierowałam się na zewnątrz. Wiedziałam, że po obu stronach wrót są mniejsze drzwi. Przejście po prawej prowadziło do komnat, dlatego skierowałam się na lewo. Z drżącą ręką popchnęłam wrota.
Widok zapierał dech w piersiach. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Była to ogromna przestrzeń. Rozciągały się na niej kawiarnie, biblioteki, pojedyncze budynki, pola do przeróżnych gier zespołowych. Natomiast w oddali widniał olbrzymi budynek. Przypuszczałam, że są to komnaty dragonów i nefili oraz sale do ćwiczeń. Właśnie tam zamierzałam szukać Anabel.
Właśnie mijałam kawiarnię, gdy przy jednym ze stolików ujrzałam. Nathana. Siedział obok znajomych, miedzy którymi znajdowała się również Amy. Żwawym krokiem ruszyłam w ich kierunku. Pierwsza spostrzegła mnie Amy i od razu wstała przywitać się ze mną.
-Witaj Rosalie.
-Cześć Amy. Troszkę się za Tobą stęskniłam.
-Oj... przepraszam, ale nie wolno nam teraz odwiedzać pałacu.
-A to niby dlaczego?
-Szczerze? To nikt nie wiem, tak powiedziała Sophie i tak ma być.
-Chyba będę musiała z nią porozmawiać. Ale to później, może przedstawisz mnie swoim znajomym?
-Tak, oczywiście.
-Rose poznaj Lily.- Wskazała na piękną blondynkę z uroczym uśmiechem.
-Hej.- Odpowiedziała nowo poznana.
-To jest Alex.-Pokazała na chłopca który wydawał się strasznie cichy i nieśmiały. A jego przydługa grzywka opadała mu na oczy.
-A to jest Nathan.
-Cześć Nat. Długo się nie widzieliśmy.
-Zaledwie kilka dni. A co robisz po tej stronie, jeżeli można wiedzieć?
-Heh.. Po mojej stronie nikogo nie ma więc postanowiłam poszukać innych i trafiłam tutaj.
-Świetnie. będziemy się dobrze dogadywali.-Tym razem odezwała się Lily.
- Mam nadzieję.
-To jest pewne w 100% ponieważ Lily ma dar przewidywania przyszłości. Czasem to nas wkurza bo wie co chcemy zrobić i wg.- Powiedział Alex
-Na prawdę.? Jak to jest posiadać dar?
-To nic niezwykłego. To już jest w mojej naturze bo z tym się urodziłam. Ale najlepsze zawsze zgarniają osoby błękitnej krwi. Chciałabym kiedyś poznać jedną osobiście. To takie moje małe marzenie.
Postanowiłam, że spełnię jej życzenie. Już miała odsłonić szyję i pokazać jej znak 'czarnej korony' jednak przerwała mi słowami:
-Miałam niedawno wizję na której widziałam 'znak' co oznacza, że niedługo zagości u nas prawowity władca Ark....- Nie dokończyła bo przerwał jej Nathan.
-He he.. Widzę wasze dziwne miny więc wyjaśnię. Strona królewska to dla nefili i dragonów zagadka. Wchodzimy tak jeżeli jest to konieczne. Są jednak osoby uprzywilejowane takie jak Amy czy nefile którzy ochraniają błękitno krwistych czyli ja. Natomiast 'wyższe sfery' mogą od tak do nas przyjść. Moim zdaniem to trochę nie fair.
Nie wiedziałam o tym, pewnie dlatego większość myślała że jestem zwykła dragonką bo znajduje się po tej stronie. Tak też myślała Lily i Alex, którzy mnie nie wcześniej nie poznali. Postanowiłam się im ujawnić. Odsłoniłam szyję ze znakiem.
-Lily spójrz. Czy to wystarczy by Twoje marzenie się spełniło?
-Aa.. O matko. To ty jesteś TĄ Rosalie?! Jezu jak mogłam Cę nie poznać, wybacz mi.
-Nic się nie stało. Po waszych opowieściach doszłam do wniosku, że nie czujecie się w pełni zadowoleni z panujących to zasad, więc jako wasza przyszła królowa będę musiała wprowadzić zmiany i to jak najszybciej. A teraz przepraszam, muszę odnaleźć Anabel. Czy ktoś wie gdzie mogę ją odszukać?
-Ja wiem. Chodź to Cie zaprowadzę- Zaproponowała Amy.